Obecnie (marzec 2023 r.) mamy inflację 16,1%. W lutym była 18,4%. Najlepsze lokaty bankowe są oprocentowane na poziomie 7-8% i to przy spełnieniu warunków. Do tego dochodzi podatek "Belki". Jak uchronić swoje oszczędności, by jak najmniej tracić?

Obecnie (marzec 2023 r.) mamy inflację 16,1%. W lutym była 18,4%. Najlepsze lokaty bankowe są oprocentowane na poziomie 7-8% i to przy spełnieniu warunków. Do tego dochodzi podatek "Belki". Jak uchronić swoje oszczędności, by jak najmniej tracić?

Zamiast lokat wolę obligacje skarbowe. Wchodząc na stronę obligacjeskarbowe.pl można zapoznać się z ich aktualną ofertą. Dzisiaj dostępne w sprzedaży są obligacje o stałym i zmiennym oprocentowaniu oraz indeksowane inflacją (antyinflacyjne). Są takie, które są dostępne dla wszystkich, ale też „rodzinne” – dla beneficjentów programu 500+.

Cena nominalna wszystkich obligacji wynosi 100 zł za sztukę. Zatem jest to minimalna kwota, jaką należy mieć, aby rozpocząć inwestycję. Można je nabywać, gdy posiadamy konto lub rejestr obligacyjny w bankach PKO BP lub Pekao S.A. Wystarczy mieć 18 lat i udać się tam z dowodem osobistym, bądź, gdy mamy konto, załatwić to zdalnie.

Obecnie, w aktualnie panujących warunkach rynkowych (wzrost inflacji, podnoszenie stóp procentowych przez RPP), w mojej opinii, jedyne warte uwagi są obligacje indeksowane inflacją (antyinflacyjne) 4- i 10-letnie zwykłe oraz 6- i 12-letnie rodzinne.

Nie musimy obawiać się wieloletniego zamrożenia środków na takich obligacjach. Są tak skonstruowane, że zawsze możemy wycofać się z inwestycji przed terminem. Ryzyko i koszty tego są niewielkie. Przy wcześniejszym zakończeniu inwestowania, w przypadku obligacji 4- i 6-letnich, pobierana jest opłata 0,70 zł od każdej obligacji, ale nie więcej niż kwota narosłych odsetek (dopisek - dla emisji obligacji zakupionych od 01.09.2024 wynosi ona 2 zł). Jeśli do jednej obligacji, za którą płacimy 100 zł, zostaną doliczone odsetki w wysokości, np. 50 groszy, to pobiorą nam tylko te 50 groszy. Podobnie jest w przypadku obligacji 10- i 12-letnich, z tą różnicą, że opłata ta wynosi 2 zł (dopisek - dla emisji obligacji zakupionych od 01.09.2024 wynosi ona 3 zł). Zatem niewiele ryzykujemy. Jeśli zechcemy się wycofać, w najgorszym wypadku zawsze odbierzemy swoje 100 zł, a jak odsetki będą większe od opłaty, to dostaniemy więcej.

Spodziewając się, od jakiegoś czasu (końcówka roku 2019) wzrostu inflacji, zacząłem część swoich środków przesuwać na obligacje indeksowane inflacją 4- i 10-letnie. W tamtym czasie były one oprocentowane na poziomie odpowiednio 2,4 i 2,7%. Mało? Należy pamiętać, że w tamtym czasie najlepsze lokaty dawały 0,1%.

Dzisiaj kupione wówczas obligacje dają mi rocznie 18,5-19%, a kwietniowe nawet 19,9%. Skąd takie oprocentowanie? Zaraz wyjaśnię.

Obecna oferta obligacji indeksowanych inflacją nie powala na kolana i nie daje zabezpieczenia przed inflacją w pierwszym roku, bo 4- i 10-letnie są oprocentowane odpowiednio 7 i 7,25%, ale od drugiego roku ich oprocentowanie wynosić będzie: poziom inflacji + marża 1 lub 1,25%.

Podobnie wyglądała konstrukcja oprocentowania obligacji oferowanych rok, dwa czy trzy lata temu.

Kupione 10-letnie obligacje rok temu w kwietniu, od kwietnia tego roku dają 19,65%.

Mam jednak też takie, kupowane w kwietniu 2020 roku, których oprocentowanie wynosi obecnie 19,9% (bo inflacja w lutym wynosiła 18,4% plus do tego marża 1,5%). Marża była większa niż obecnie, jednak obowiązuje ona przez 10 lat dla tych konkretnych obligacji.

Poniżej zrzut ekranu - fragment mojego rejestru obligacji, gdzie w „dymku” pokazano oprocentowanie w kolejnych latach. Zawsze było ono większe niż oferowane na lokatach.

jacek

Ostatnie wyjaśnienie. Dlaczego do oprocentowania np. obligacji kwietniowych bierze się oprocentowanie z lutego? Dlatego, że GUS ogłasza poziom inflacji za dany miesiąc 15-go dnia po tym miesiącu. Zatem inflacja lutowa jest ogłaszana 15 marca, a marcowa – 15 kwietnia. Jednak od drugiego roku już 1 kwietnia muszą być naliczane odsetki na obligacjach kwietniowych, a do tego nie można wziąć inflacji marcowej, bo 1 kwietnia nie jest ona znana (będzie znana 15 kwietnia). Dlatego brana jest inflacja lutowa.

Oczywiście, w pierwszym roku taka inwestycja jest podobna do lokaty i jesteśmy stratni podobnie względem rosnących cen, ale od drugiego roku jest szansa, że stracimy znacznie mniej, a może nawet coś zarobimy, gdy inflacja zacznie mocniej spadać. Mając lokatę, nie ma na to szans. Z pewnością przy spadającej inflacji banki szybko będą oprocentowanie lokat zmniejszać.

I to by było na tyle.

Więcej o obligacjach, tych i innych, ale też o kruczkach inwestowania w akcje, ETFy i fundusze tradycyjne, złoto, nieruchomości piszę w swoich książkach. Najświeższe informacje oczywiście w najnowszej, pt. „Chcę być szczęśliwy i bogaty, a nie tylko szczęśliwy”.

Poleć ten artykuł swoim znajomym. Dzięki poleceniom mogę za darmo udostępniać Wam tego typu narzędzia.

Z góry Ci dziękuję za wszelkie rekomendacje.

 

Szukasz literatury, rozwijającej wiedzę biznesową, finansową i inwestycyjną? Ciekawe pozycje (w tym darmowe) znajdziesz po zarejestrowaniu się na naszej stronie w menu Dla zalogowanych.

Chcesz wyrazić swoja opinię o tym artykule lub o całej stronie? Napisz do mnie na opinie(małpa)lotdocelu.pl

Twoja opinia zostanie umieszczona w menu Opinie o stronie. Z góry Ci za nią dziękuję.

Ciekawe